Przejdź do treści

o mnie

Odkąd pamiętam uwielbiałam malować. Już w dzieciństwie lubiłam moment tworzenia czegoś zupełnie od nowa, na białej, czystej kartce. Wiedziałam, że mogę stworzyć na niej wszystko i nic mnie nie ogranicza. Miałam w sobie również naturalną potrzebę tworzenia i kreowania przestrzeni wokół siebie. Często zmieniałam kolory przedmiotów i ścian. Uwielbiałam moment przemiany, kiedy przemalowywałam jakiś przedmiot na inny kolor, albo ozdabiałam go. Czułam wtedy, że daję rzeczom nowe życie. Kiedy malowałam czas nie istniał, był tylko proces tworzenia i Ja – całkowicie w nim zanurzona. Pamiętam to bardzo dokładnie, bo były to dla mnie chwile szczęścia.

Jednak później zajęłam się “dorosłym życiem”: studia, praca… na malowanie było coraz mniej czasu, aż proces tworzenia ustał całkowicie. Szłam przez życie zdobywając kolejne sukcesy edukacyjne, zawodowe, jednak pomimo coraz większej ilości osiągnięć, ciągle czegoś mi brakowało…brakowało satysfakcji i prawdy. Wspinałam się po drabinie kariery zawodowej w dużej korporacji finansowej, ale któregoś dnia zadałam sobie pytanie, czy ta drabina do sukcesu jest ustawiona w odpowiednim, wybranym przeze mnie miejscu i czy ona w ogóle jest moja?

Proces zmian zapoczątkowało pojawienie się w moim życiu Dzieci. Czas ciąży spędziłam zanurzona w tym pięknym procesie powstawania we mnie nowego Życia, usłyszałam wtedy ciszę i zanurzyłam się w jej głębi. Dzieci dały mi zupełnie nowe spojrzenie na życie, na wartości, na to co jest naprawdę ważne, a co nie. Zapragnęłam, żyć w zgodzie ze sobą, w swojej prawdzie i autentyczności. Zaczęłam coraz bardziej zaglądać do swojego wnętrza, poznawać siebie i pozwalać sobie wreszcie bardziej czuć niż rozumieć, bardziej słuchać cichego głosu intuicji, niż głośnego, często chaotycznego głosu umysłu. Intuicja i serce zawsze prowadziły mnie w jedno miejsce – do świata sztuki, kreatywności, wyobraźni.

Kiedy po wielu latach sięgnęłam po profesjonalne narzędzia: pędzle, farby, podobrazia, sztalugę i namalowałam swój pierwszy obraz na płótnie poczułam, że się zakochałam. Przez kolejne dni myślałam tylko o malowaniu i czułam się naprawdę jak zakochany człowiek, który nie może się doczekać spotkania ze swoją “miłością”. Tak kroczek po kroczku zaczęła się moja transformacja poprzez sztukę. Najpierw zaczęłam malować tylko dla siebie, potem dla bliskich, jednak tak pokochałam malowanie, że chciałam nie tylko żeby pasja stała się moją pracą, lecz chciałam żeby stała się moim życiem, moją misją i przeznaczeniem. Z każdym kolejnym obrazem stawałam się coraz bardziej sobą. Czułam jak proces tworzenia mnie uzdrawia, jak kolejne przekonania i ograniczenia umysłu jeden po drugim znikają, a ja docieram do wyjątkowej głębi i mocy, którą mam w sobie. Zaufałam procesowi transformacji.

Dziś malowanie to nieodłączna część mnie, potrzebuję tego dosłownie jak tlenu. Kocham energię tworzenia i chcę się nią dzielić z resztą Świata. Niezależnie od tego z jaką emocją wchodzę w stan malowania, zawsze bez wyjątku proces prowadzi mnie w to samo miejsce. Miejsce wewnętrznego spokoju, gdzie wszystko jest dobrze, gdzie jestem całkowicie w ,,tu i teraz”. Wtedy czas po prostu nie istnieje. Właśnie z tego spokoju powstaje najpiękniejsza twórcza energia. Kocham sztukę, ponieważ jej tworzenie, jak również po prostu kontakt z nią wznosi nas na wyższy poziom świadomości. Uważam, że wszelkie formy pozytywnej sztuki takie jak malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka, książka czy film zabierają nas z codzienności i przenoszą na chwilę w inny wymiar. Jak mawiał Picasso ,,Sztuka czyści duszę z codziennej warstwy kurzu”.

Chciałabym, aby Ludzie nie zastanawiali nad tym jak rozumieją moją twórczość, tylko nad tym co CZUJĄ, kiedy na nią patrzą. Czy jest to może jakiś rodzaj energii, a może wibracji? Czy zauważają swoje zatrzymanie na chwilę w tym pędzącym świecie? Chciałabym, aby moje obrazy dawały właśnie taką uważność, połączenia barw i faktur cieszyły oko, a energia prawdy i czystej, wolnej pasji, w nich zawarta, dawała się wyczuć każdemu, kto na nie patrzy. 🩶

Magda